piątek, 22 stycznia 2010
Z archiwum haftów
Wybrałam sie wczoraj do rodziców męża z dwóch powodów. Jeden -ten najważniejszy to Dzień Babci. Zrobiliśmy Jej wielką niespodziankę, a o to przecież chodzi w takie swięta. Maluchy wyskoczyły z pięknym różowym storczykiem, a Nickosia od progu wołała baba, baba. Nauczyłam ją w aucie w drodze do babci.Drugi powód to narty. Mój syn je uwielbia, a że wyciag jest bardzo blisko połączyliśmy przyjemne z pożytecznym. Zmarzłam że ho ho. Nie tylko nigdy nie jeździłam na nartach, ale jestem świeżo po operacji kolana i nadal mam problemy z chodzeniem a o nauce jazdy na nartach nawet nie marzę. Dzięki tej wizycie przypomniałam sobie o obrusie , który kiedyś wyhaftowałam dla teściowej tak bez okazji. Obrus jest wielki- na czterech rogach ma hafowane owoce, a na środku duża gałąź pomarańczowo-cytrynowa. Trochę przy jego wykończeniu pomagała mi siostra, a przy uszyciu mama , bo ja maszyny boję się jak ognia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz