niedziela, 9 maja 2010

Nieszczęścia chodzą parami

Kilka ostatnich dni należalo do tych , które najchętniej wycięłabym z pamięci. Zaczęło się od niespodziewanych kłopotów z jednym ze szczeniaczków. Ratowałam mu życie wraz z wspaniałymi weterynarzami z naszego miasta-niestety bezskutecznie. I może Wam sie wydać dziwne ale przeżyłam to okropnie. Również Oleńka bardzo płakała.A ja nie umiałam wytłumaczyć dlaczego tak się stało. Aby oderwać trochę jej i naszą uwagę od smutnych wydarzeń zabrałam starszą dwójkę na targi "Motherandbaby" do Krakowa. To wydarzenie skierowane do przyszłych i teraźniejszych rodziców z mnóstwem atrakcji dla mam i ich pociech.
było malowanie twarzy i zapas baloników dla Nickosi, którą zostawiłam pod opieką babci

wizyta na stoiskach targowych

potem spacer bulwarami wiślanymi i obowiązkowo smok wawelski

Niestety cała wycieczka skończyła się potwornym atakiem astmy na którą choruje mój syn i dziś zamiast planowanych robótek od rana walczę z jego chorobą. Niewiele pomogły zastrzyki którymi syna poratowano na oddziale ratunkowym. Pisząc ten post czuwam nad jego oddechem z nadzieją , że do rana coraz bliżej, a wtedy trafi do prowadzącego nas lekarza. Mam jednak świadomość , że przede mną kolejna nieprzespana noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy