niedziela, 12 września 2010
Ciasteczka -czyli beztalencie w kuchni...
Tak tak kuchni nienawidzę, najchętniej przerobiłabym ją na pokój -byłoby wiecej pożytku. Ale dziś Oleńka namówiła mnie na coś słodkiego. Zrobiłyśmy moje ulubione ciacha, które generalnie jadam tylko na wielkich uroczystościach. Z komunii mojego syna mało co pamietam,tak byłam przejęta,ale smak orzeszków... mniam chyba do końca życia zapamiętam. Tak więc postanowiłam, przygotowałam i ... wyszło:Nie przypuszczałam , że kiedyś się odważę . Wiadomo cudo to to nie jest -w moim wydaniu nie może być , ale w smaku pycha. Sporo pomagała mi Oleńka a teraz całość leżakuje w lodówce czekając na niedzielę.a dla chętnych przepis:ciasto:20dag mąki14dag masła10dag zmielonych orzechów włoskich10dag cukru pudrucałość wyrobić na jednolitą masę, wycinać malutkie krążki i wylepiać foremki o kształcie orzeszków, piec w temp.200 stopnimasa:10dag masła12dag zmielonych orzechów wloskichżółtko12dag cukru pudru2 łyżki spirytusułyżka kakaomase utrzeć , zlepiać po dwa ciasteczka posypać cukrem (lub jak ja zamoczyłam połowę w polewie czekoladowej)kiedyś był straszny problem z foremkami ale obecnie foremki można kupić na allegro lub (udało mi się ) w sieci Leclearc
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz